Published on January 16, 2020

Odejście od węgla albo miliardy przejdą Polsce koło nosa. Czy UE skusi polski rząd pieniędzmi na transformację?

This article was published by Gazeta Wyborcza: https://wyborcza.pl/7,155287,25597756,wegiel-albo-miliardy-czy-polski-rzad-skusza-pieniadze-na-transformacje.html

Albo Polska ogłosi datę odejścia od węgla, albo nici z pieniędzy na transformację energetyczną – Komisja Europejska przedstawiła dziś projekt “mechanizmu sprawiedliwej transformacji”. Na wart miliardy euro program mogą liczyć kraje, które odchodzą od węgla.

Polska uzyskała zwolnienie z zasady stosowania polityki neutralności klimatycznej w 2050 r. – przekonywał w grudniu, tuż po zatwierdzeniu przez Radę Europejską celu premier Mateusz Morawiecki.

Choć eksperci sceptycznie podchodzili do weta Polski, Mateusz Morawiecki ciesząc się z wyników negocjacji, zapewniał, że pieniądze na transformację energetyczną będą, a Polska „będzie w swoim tempie dochodzić do neutralności klimatycznej”.

Dziś jednak okazuje się, że uzyskanie przez Polskę funduszy unijnych na ten cel może być niemożliwe, jeśli nasz kraj nie ogłosi daty odejścia od węgla.

Miliardy na dekarbonizację

Komisja Europejska przedstawiła dziś projekt mechanizmu wsparcia transformacji energetycznej regionów najbardziej uzależnionych od węgla w ramach europejskiego Zielonego Ładu.

– Będziemy wspierać społeczności i regiony UE, które będą musiały włożyć więcej wysiłku w tę transformację, tak by nie pozostawić nikogo w tyle. Z europejskim Zielonym Ładem wiążą się duże potrzeby inwestycyjne, które staną się dla nas nowymi szansami – powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE.

Do rozdysponowania są miliardy euro. W specjalnie dedykowanym regionom górniczym Funduszu Sprawiedliwej Transformacji znajdzie się 7,5 mld euro. Do tego niemała kasa z funduszy strukturalnych, bo plany nowego, szacowanego na 130 mld euro unijnego budżetu zakładają, że nawet 35 proc. środków przeznaczonych na inwestycje pójdzie na ochronę klimatu. Dalej walkę z rosnącymi emisjami CO2 z paliw kopalnych mają wesprzeć niskooprocentowane pożyczki z programu Invest EU i Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Suma? Co najmniej 100 mld euro.

– „Mechanizm sprawiedliwej transformacji” pomoże wspierać tych najbardziej dotkniętych skutkami transformacji przez zwiększenie atrakcyjności inwestycji i zaproponowanie pakietu wsparcia finansowego i praktycznego o wartości co najmniej 100 mld euro. Jest to nasze zobowiązanie dotyczące solidarności i sprawiedliwości – przyznał Frans Timmermans, wiceprzewodniczący wykonawczy do spraw europejskiego Zielonego Ładu.

Czytaj także:Stracimy miliardy, bo rząd nie chce wyrzec się węgla

Poziom współfinansowania unijnego będzie zależeć od stopnia uzależnienia od węgla, liczby osób zatrudnionych w sektorze związanym z węglem i innymi paliwami kopalnymi. „Metoda alokacji uwzględni skalę wyzwań związanych z transformacją w regionach o największej emisji dwutlenku węgla, wyzwań społecznych w świetle utraty pracy i potrzeby przekwalifikowania pracowników zatrudnionych w przemyśle” – czytamy w dokumencie.

W całej UE w sektorze związanym z paliwami kopalnymi jest zatrudnionych 237 tys. osób w 108 regionach. Największy problem z regionami węglowymi mają Polska, Niemcy, Rumunia i Bułgaria.

Komu euro przejdzie koło nosa

Ale nie każdy może liczyć na unijne miliardy na odchodzenie od węgla. Trafią one do tych krajów i regionów, które poważnie podchodzą do walki ze zmianami klimatu, które ambitnie zamierzają odchodzić od węgla i realizować przyjęty przez Radę cel neutralności klimatycznej do 2050 r.

Aby je dostać, państwa członkowskie muszą zaproponować „co najmniej jeden plan transformacji energetycznej regionu uzależnianego od węgla, który będzie spójny”, po pierwsze z krajowym planem dla energii i klimatu, po drugie z unijnymi celami klimatycznymi.

Czytaj także:Węgiel bez kontroli. Rząd zrobił, co mógł, a wy trujcie się dalej.

To oznacza, że mało ambitny plan Polski dla energii i klimatu złożony w grudniu wymagać będzie zmiany. Zmiany wymaga też podejście polskich polityków, którzy daty odejścia od węgla nie chcą ogłosić.

W innym wypadku pieniądze przejdą nam koło nosa – daje do zrozumienia KE.

„Wsparcie ze strony Funduszu Sprawiedliwej Transformacji będzie możliwe pod warunkiem zatwierdzenia planów transformacji, które muszą zawierać w szczególności opis zobowiązań państw członkowskich (…) zgodny z unijnymi celami klimatycznymi” – czytamy w projekcie funkcjonowania „mechanizmu sprawiedliwej transformacji”.

Eksperci nie mają wątpliwości, że ten warunek ma zmobilizować polski rząd do złagodzenia swojego stanowiska i przystąpienia do wspólnego celu neutralności klimatycznej do 2050 r.

– To, że Polska nie poparła celu neutralności klimatycznej, odczytuję jako element gry negocjacyjnej, ale w czerwcu – gdy planowane jest kolejne posiedzenie Rady Europejskiej – podejście rządu prawdopodobnie się zmieni – uważa Joanna Furmaga, prezes Polskiej Zielonej Sieci. – Po pierwsze będziemy już po wyborach prezydenckich, ale co ważniejsze – po całej serii negocjacji instrumentów finansowania dojścia do klimatycznej neutralności. Jasnym stanie się, że nie dostaniemy żadnych pieniędzy, jeśli będziemy zakładać, że węgiel będzie się u nas wydobywało jeszcze 200 lat. A gra toczy się o miliardy – rząd nie pozwoli, by przeszły nam koło nosa – wyjaśnia.

Czytaj także:Niemcy odchodzą od atomu i węgla. Skąd wezmą prąd? [ROZMOWA]

A Raphael Hanteaux, urzędnik ds. Polityki UE w CEE Bankwatch Network, zaznacza: – Nie możemy sobie pozwolić, żeby pieniądze z mechanizmu trafiały do niewłaściwych kieszeni. Należy ustanowić jasne i ścisłe kryteria, aby zapewnić, że pieniądze te zostaną wykorzystane na cel, na który są przeznaczone: do złagodzenia skutków gospodarczych i społecznych przejścia z paliw kopalnych na najbardziej wrażliwe społeczności.

Regiony gotowe do startu… start

Sami przedstawiciele regionów, wbrew twierdzeniom polityków partii rządzącej, mają świadomość problemu, a część z nich jest nawet gotowa do rozpoczęcia procesu odejścia od węgla.

Alicja Zdziechiewicz ze stowarzyszenia Zielony Imielin, które protestuje przeciwko planom otwarcia nowego złoża w kopalni Piast-Ziemowit (węgiel chcą tam wydobywać do 2068 roku), opowiada: – Nie dość, że tamtejszy węgiel jest słabej jakości, bo zawiera dużo siarki, to ryzyko szkód górniczych, przed którymi nasze domy nie są zabezpieczone, jest ogromne. Nie możemy pozwolić, by ta kopalnia powstała.

Ludzie boją się, że przez stosunkowo płytkie pokłady i wydobycie metodą na zawał, ziemia może się miejscami zapadać o 6-9 metrów, a zbiorniki wodne, w tym rezerwuar wody pitnej w okolicy, zostaną zdewastowane albo zwyczajnie zanikną.

Czytaj także:Polska daleko od spełnienia unijnego minimum celów OZE. Jest ratunek w energii ze słońca

Ale to problem nie tylko Imielina, dlatego wraz z innymi środowiskami aktywiści walczą o odejście od węgla całego Śląska. To jednak wymaga przekonania do transformacji zwykłych ludzi. – Odejście od paliw kopalnych jest nieuchronne, więc zamykanie kopalń to konieczność. Ale ludzie tego nie wiedzą, boją się powtórki z lat 90. – przyznaje Zdzichiewicz. I wspomina, że w tamtym czasie środki posłużyły głównie jako rekompensaty dla przedsiębiorstw górniczych i odprawy dla górników. – Kupowali auta, wyjeżdżali na wycieczki. Nie inwestowali tych pieniędzy, bo nie mieli pomysłu, co zrobić ze swoim życiem. Gdy pieniądze się skończyły – stali się beneficjentami zasiłków dla bezrobotnych.

Ale unijne fundusze będą na konkretne cele, m.in. inwestycje w tworzenie firm, przekwalifikowanie pracowników, badania nad innowacjami, cyfryzację czy rekultywację terenów górniczych.

– Po pierwsze, wykorzystamy budżet UE, aby zapewnić efekt dźwigni w odniesieniu do prywatnych funduszy finansujących ekologiczne projekty w całej Europie oraz wspierać regiony i osoby najbardziej dotknięte transformacją. Po drugie, stworzymy odpowiednie zachęty regulacyjne, aby rozwijać ekologiczne inwestycje. Po trzecie, będziemy pomagać organom publicznym i uczestnikom rynku w identyfikowaniu i rozwijaniu takich projektów – wyjaśnia Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący wykonawczy do spraw gospodarki służącej ludziom.

Inwestycje będą więc musiały przystawać do lokalnych potrzeb, a nie rządowego widzimisię.

Czytaj także:Śląski górnik zbuduje farmy wiatrowe? Jest pomysł na wyrwę po węglu

– Sprawiedliwa transformacja będzie trudnym procesem, a każdy region stanie przed bardzo różnymi wyzwaniami i możliwościami. Konieczne jest zaangażowanie lokalnych społeczności i opracowanie rozwiązań dostosowanych do konkretnych potrzeb regionu. Jak widzieliśmy na Słowacji, sprawiedliwa transformacja rozpoczyna się na szczeblu lokalnym, dlatego mechanizm musi zapewnić społecznościom środki na zaangażowanie się w ten proces, budując ich zdolności i zapewniając im niezbędną pomoc techniczną w celu ubiegania się o fundusze UE i zarządzania nimi – zaznacza Juraj Melichar, krajowy koordynator ds. Słowacji w CEE Bankwatch Network.

Maciej Sytek, prezes Agencji Rozwoju Regionalnego w Koninie, podkreśla, że ARR nie czeka na rząd i złożyła już w Brukseli fiszki wniosków o dofinansowanie przedsięwzięć, które pozwolą im uniknąć nagłych problemów związanych z zamknięciem kopalni ZE PAK.

– W optymistycznym scenariuszu mamy węgla do 2033 roku, ale obawiam się, że do zamknięcia kopalni będzie musiało dojść dużo wcześniej – mówi.

– Jeśli się dobrze nie przygotujemy, z dnia na dzień kilka tysięcy ludzi zarabiających średnio 5 tys. zł miesięcznie straci pracę w kopalni. Tym samym 0,5 mld zł zniknie – nie zarobią sklepy, punkty usługowe, gminy zostaną pozbawione dochodów z podatków, dojdzie do pogorszenia jakości życia, w regionie zacznie się destabilizacja finansowa – wylicza Sytek.

Niegrzeczny chłopiec musi dorosnąć

Co na to polski rząd, który dotąd skupiał się na kwestii zapewniania pracy górnikom? Na oficjalne komentarze przyjdzie pewnie pora w najbliższych dniach. Tuż przed ogłoszeniem planu finansowego dla regionów górniczych europosłanka Elżbieta Rafalska kontynuowała dotychczasową retorykę:

– W zielonej transformacji ważna jest kwestia zatrudnienia. W zaprezentowanym planie niewiele miejsca poświęcono pracownikom, którzy stracą pracę. Zwłaszcza tym z wieloletnim stażem, 50- i 60-letnim. Transformacja dotknie też całych regionów Polski i nie można tego lekceważyć.

Maciej Sytek: – Rząd musi zareagować, jesteśmy przygotowani do transformacji i otwarci na współpracę. Nie mamy wyjścia, czas na zastanawianie się już się skończył, koszty węgla poszły drastycznie w górę, w 2025 roku wydobycie może być nieopłacalne. To jest czynnik ekonomiczny, nie możemy mówić w Brukseli, że jak nam nie dacie pieniędzy, to będziemy kopcić. Nie możemy się już dłużej zachowywać jak niegrzeczny chłopiec – kwituje.